Udowadniają, że nie ma rzeczy niemożliwych. Są otwarci, uśmiechnięci, życzliwi. Łączy ich pasja i mnóstwo energii.
Wtorkowe, wczesne popołudnie. Ulicą Pomorską pośpiesznie zmierza w kierunku biblioteki mężczyzna. To Michał Górawski, znany bliżej mieszkańcom Kępic jako miłośnik fotografii. – Niech Pan idzie ze mną. Dziś dzień próby – mówi dość zagadkowo. Kto nie ryzykuje, ten… Ten nie będzie świadkiem wyjątkowych chwil. Przyjmuję enigmatyczne zaproszenie. Otwieramy drzwi kępickiej biblioteki.
Mexicana, mexicana…
W miejscu kultury zwykle dużo się dzieje. Tym razem mijając uśmiechnięte twarze pracownic biblioteki, zwracam uwagę na dźwięki, które wydobywają się z sali widowiskowej. „To jest taniec zakochanych, takich właśnie jak Ty i jak ja…” To jeden z bardziej rozpoznawalnych hitów, znany wielu pokoleniom. Na scenie kilkanaście pań, ubranych w biało czerwone stroje w towarzystwie trzech mężczyzn. Wszyscy się radośnie kołyszą, uśmiechnięci, śpiewają pod dyktando dźwięków płynących z akordeonu. – Hello, witamy, miło Cię widzieć, zostań z nami – po takiej zachęcie już wiem, że będzie to czas niezwykły.
KGW to nie tylko pierogi
Niektórzy wciąż tak uważają. Jeśli Koło Gospodyń Wiejskich to tylko pierogi i ciasta. – To zaledwie fragmencik naszej działalności. Kiedyś tak uważano, ale nasza działalność jest znacznie szersza – mówi Maria Górawska. KGW „Kępiczanki” powstało w 2008 roku. – Mamy ogromny zapał i wiele chęci do działania. Bardzo dużo udzielamy się w naszej gminie, ale także wyjeżdżamy na wiele konkursów, przeglądów, czy imprez – wyjaśnia pani Maria. W trakcie tych trzynastu lat działalności przez koło przewinęło się wiele osób. Dziś, liczy ono 12 osób, w których jest także dwóch panów – wspomniany wcześniej Michał Górawski oraz Zdzisław Lubiński. W kole działa także zespół muzyczny, którego instruktorem i dobrym duchem jest Marian Sołtysik. To właśnie pomieszczenia biblioteki stały się ich miejscem cotygodniowych spotkań. Zwykle odbywają się we wtorki. To czas prób muzycznych, ale także wspólnej kawy, wymiany doświadczeń, no i takich zwykłych pogaduszek. – Te nasze spotkania są czasem wyjątkowym. Zawsze możemy na siebie liczyć. Wykorzystujemy ten czas na wspólny rozwój, ale także na zabawę – mówi z uśmiechem Maria Korab. – Tak, tak, u nas to jak w rodzinie – wyrywa się Zdzisław Lubiński. Jeśli zatem – jak w rodzinie, to pewnie bywa różnie. – Pewnie czasem zdarzają się konflikty? – pytam próbując namówić do zwierzeń. Wszyscy zaczynają się śmiać. – Tak, tak, czasem kłócimy się który utwór zaśpiewać – wyjawia Zofia Lubińska. A jest z czego wybierać, bo zespół opracował ponad sto piosenek. Każdy ma swój śpiewnik, choć pewnie nikt nie musi z niego korzystać. Po tylu próbach, teksty są zapewne w pamięci.
Dźwięki „Sołtysika”
„Sołtysik” jest bordowy. A przynajmniej, tak mi się wydaje. Nie ma lekko, bo przy tak rozśpiewanej grupie, niemal bezustannie musi pracować. Na froncie zdobi go złotawy napis „Delicia”. Aż chciałoby się to powiązać ze słodkością słynnego ciastka i orzeźwiającego smaku galaretki. Tu jednak chodzi o producenta tego wyjątkowego instrumentu. Tak, tak, mowa tu o akordeonie. „Sołtysik” to instrument kępickiego barda – Mariana. Srebrne, duże litery umiejscowione przy klawiszach, nie pozostawiają złudzeń czyj to sprzęt. – Ale się rozgadaliście. Przecież próba trwa. No dalej, teraz „Żurawie” – zarządza instruktor. Kolejne minuty upływają w nieco nostalgicznym klimacie. – Nauka śpiewania wymaga dyscypliny. Trzeba pracować nad głosem, ciągle ćwiczyć. Cieszę się, że wśród naszych pań jest coraz więcej solistek – mówi Marian Sołtysik. Zespół „Kępiczanki” uświetnia wiele imprez i uroczystości. To choćby dożynki, święta lokalne i pikniki. Nie brakuje wspólnych wyjazdów na różnorodne przeglądy w regionie i festyny o randze powiatowej, czy wojewódzkiej. – Ostatnio nawet zakupiliśmy nowe stroje, dzięki pozyskanym środkom. Chcemy się dobrze prezentować i promować naszą gminę – dodaje Małgorzata Świderska. W 2021 roku koło pozyskało środki z Agencji Rynku i Modernizacji Rolnictwa m.in. na swoją działalność oraz na organizację festynu. Utwory wykonane przez „Kępiczanki” bywają także na Liście Przebojów Ludowych emitowanych na antenie Radia Koszalin. – Ale żeby nas usłyszeć na antenie, trzeba głosować. W niektórych notowaniach mamy dość wysokie lokaty – mówi Maria Korab.
Kolekcjonują wspomnienia
Zwiedzamy pomieszczenie, w którym spotykają się członkowie koła. Na ścianach pełno dyplomów, na szafkach wyeksponowane statuetki. Jest tego sporo. – Uczestnicząc w wielu przedsięwzięciach, często udaje nam się zająć dość wysokie lokaty. To nasze pamiątki, które dają nam wiele wspomnień i radości – opowiada Halina Marczewska. Jest też zaplecze kuchenne, a w nim także sprzęty. Jak się okazuje, to nagrody w konkursach. – Dzięki nim, możemy przygotowywać wiele potraw i słodkości. Często przekazujemy je na cele charytatywne lub częstujemy podczas imprez – mówi Maria Czubajewska. Wśród pamiątek, kilka zacnie oprawionych ksiąg. To kroniki ze wszystkich lat działalności koła. Zdjęcia do nich wykonuje Michał Górawski. – Fotografią interesowałem się od najmłodszych lat. Teraz oko nieco słabsze, ale lubię tę swoją pasję – wyjawia. Pod zdjęciami ręczne opisy stanowiące relacje z wydarzeń, albo wklejone wycinki z gazet. – Dbamy o naszą historię, chcemy kolekcjonować nasze wspomnienia. Zawsze miło do nich wrócić – dopowiada Zofia Lubińska.
A niech gadają…
Słów kilka o odwadze. Podczas jednego z ostatnich festynów poświęconych naturze, zorganizowano konkurs na najciekawsze przebranie. – Byłyście pszczołami, brałyście udział w konkurencjach sprawnościowych, czasem się nawet przewracając. To wymaga chyba odwagi? – pytam. – Takie mamy charaktery. Trzeba mieć dystans do siebie i do świata. Cieszymy się każdym dniem, ta radość jest dla nas nadrzędna – mówi Małgorzata Świderska. Są ludzie, którzy wolą zostać w domach, w swoich dobrze znanych strefach komfortu. – Wasze podejście do życia niektórych może zaskakiwać? – ciągnę temat. – Czasem zdarzą się jakieś uszczypliwe wpisy na portalu społecznościowym, albo jakiś komentarz rzucony pod naszym adresem na festynie. Cóż, tak to już chyba musi być. Życzliwie patrzymy na nasze otoczenie i cieszymy się, że możemy działać dla naszych mieszkańców – ocenia Maria Górawska.
Kurtyna
Występy na scenie wymagają nie tylko wielotygodniowych przygotowań wokalnych. To także szczególna dbałość o strój, dodatki, makijaż. – O tak! Staramy się możliwie najlepiej przygotować do występu. Przecież prezentujemy się przed publicznością – uśmiecha się Zofia Lubińska. Choć ze sceną związani są już od paru ładnych lat, emocje wciąż im towarzyszą. – Zanim przysłowiowa kurtyna pójdzie w górę, do ostatniej chwili trwają przygotowania. A potem już tylko wspólny śpiew i radość z występu – mówi Maria Korab. Ostatnie dwa, pandemiczne lata ograniczyły wyjazdy i występy. Ale „Kępiczanki” starają się wykorzystywać każdą okazję, żeby być, działać, śpiewać. Dla nich kurtyna nigdy nie opada. A widząc ich entuzjazm, energię i zapał – zapewne jeszcze długo nie opadnie